Kiedy pojawiają się na drogach wzbudzają powszechny zachwyt. Kiedy wprowadzają swoje spalinowe smoki w stan ekstazy – fascynacji nie ma końca. Easy riderzy obecni są pod każdą szerokością geograficzną. Eleganckie skórzane uniformy i wiatr we włosach. Po tym poznasz ich , Drogi Czytelniku.
Mają w sobie power. Niosą radość. Udowadniają, że świat na dwóch kółkach wolny jest od absurdów. Ci znani z rajdów katyńskich pamiętają
o ofiarach sowieckich zbrodni. Ci ze zlotów w Radawie, Sobiecinie, Kazimierzu, Zielonce, w Bieszczadach i innych regionach Polski zdają się wskazywać na integrujące znaczenie takich spotkań.
Jako facet bez motocykla, ale pełen atencji dla „tych szalonych mężczyzn” uczestniczę w tych zlotach. Spotykam na nich ludzi biznesu i naukowców, księży i prawników, studentów i robotników, zakochanych na zabój w swoich dziewczynach i w połyskujących niklem „harleyach”, „junakach”, KSU, BMW, DKW i „cezetkach”.
Coraz częściej przemykają przez Jarosław. Często tu robią sobie przystanek. A wtedy… A wtedy nawet Muzy rezydujące przy attyce u Attavantich, na galerii wieży ratuszowej i dzwonnicy u Dominikanów wychylają głowy by dziwić się do woli temu zjawisku, które wzmacnia temperament. Jarosławscy moto fani niebawem uroczyście rozpoczną sezon. Będzie okazja do podziwiania dostojnych motorów - jednośladów tak pięknych, że aż dech w piersiach zapiera. Nic przeto dziwnego, że w piosence grupy Dżem znajdujemy takie słowa”:
„(…)Harley mój, to jest to
Kocham go, kocham go
On zmienił moje życie odkąd
Poskładałem go
On wyleczył mnie z kompleksów
Dał mi swoją moc
Nigdy mnie nie zdradził
Nie zawiódł ani raz
To wspaniała jest maszyna
Choć ma już ze czterdzieści lat”.
Eleganckie skórzane uniformy i wiatr we włosach. Po tym poznasz ich , Drogi Czytelniku.
Tekst i foto: HENRYK GRYMUZA