Ktoś znany powiedział nie tak dawno, że czasy mamy takie, że nikt ich nie chce. Mam ambiwalentne podejście do tej dewizy. Z jednej strony bowiem otaczają nas toksyczne jednostki, niektórych polityków nie wyłączając, z drugiej – zupełnie przypadkowo pojawiają się
w przestrzeni naszego widzenia ludzie prości, ale pełni otwartości i dobra….
Dzisiaj w drodze do pracy spotkałem pracowników oczyszczania miasta. Pomarańczowe uniformy i pragnienie wymiany myśli. Podeszli pierwsi i przekazali życzenia wielkanocne. Znamy się tylko z widzenia. A potem była reminiscencja o Krzyżowej Drodze Światła. Nieczęsto spotykam ludzi, którzy mają w sobie niezliczone kilogramy pozytywnych emocji. A każdy kilogram to uśmiech i serdeczność. I atencja dla Jana Pawła II. I ta motywacja ku temu, żeby pogadać. Krótko, ale sensownie. Sensownie i mądrze.
Ten poranek (3 kwietnia) był dla mnie doświadczeniem danym spoza tego świata. I za to Opatrzności dziękuję w pokorze. Moi interlokutorzy i ja dobrze wiemy, że z radości bierze się to, czego bardzo pragniemy.
A „warszawka” niech dalej generuje podsłuchy. Mnie to nie obchodzi. Jedno wiem na pewno: mimo absurdów w życiu publicznym Anioły są wśród nas.
HENRYK GRYMUZA
Fot. www.hebus.comimage