Od parunastu dni słońce nie zagląda w przestrzeń naszego widzenia. Dookoła smutno i szaro. Niebo subtelnie pobieliło korony drzew i krzewy. Stawiamy sobie pytanie: jak radzić sobie z brakiem kolorów, powszednią szarością i deficytem światła.
? Na poprawę humoru wpływa czekolada. Tylko, jak, Mili Państwo, delektować się choćby cząstkami „Wedla”, kiedy – zwłaszcza u przeuroczych niewiast – pojawia się wewnętrzny nakaz
o zachowanie talii osy.
Na wszystko znajdzie się rada. W gazecie, w poradniku dla pań, w telewizji. Ale czy to na pewno wystarczy ? Może warto sięgnąć do rodzinnych albumów i powspominać tegoroczne letnie i jesienne peregrynacje po Polsce i świecie. Zdjęcia, które dołączam do tych refleksji, wykonałem miesiąc temu w Jarosławiu. Jakże podówczas było bajecznie i kolorowo… Jakże polichromia barw wpisywała się pozytywnie w nasze doznania. Chciałoby się wołać i wołać za poetą w nieskończoność: „ w gotyk wpiszemy nasze uniesienie…”
A TV… ? Owszem wypełnia czas. Ktoś mądry jednak powiedział: „gapienie się w telewizję odbiera nam wiele wartości życia”. Chyba warto pokierować się tym przesłaniem, a pozytywne wibracje wydobywać ze spacerów
i… lektury poezji.
Napisał kiedyś Leszek Długosz:
„Po pustym już polu
Po pełnej stodole
- Jesień, jesień już
Strachowi na wróble
Już nad czym sie trudzić?
- Jesień, jesień już
I po tym że w górze
Wiatr wróży kałuże, tak
- Jesień, jesień już
I po tym że przecież
Jak zwykle, po lecie
- Jesień, jesień już…”
Adam Ziemian dodał:
„(…)Po okolicy w białych kołnierzykach
Brzozy odchodzą - za las - samotnie
A Matka Boska w dziurawej kapliczce
Przez cały czas z dzieciątkiem moknie
Nie naprawią daszku miejscowi anieli
Na motorach muszą jechać na dyskotekę
Nie naprawią - bo już zapomnieli
Więc jeszcze tylko chcą przekrzyczeć jesień”
Poezja coś w sobie ma. Jest katalizatorem powodującym szybsze serca bicie. Tylko patrzeć jak na pobielonych śniegiem rozstajach pojawi się Mikołaj. Święty. I dobry.
I długo oczekiwany.
Tekst i foto:
HENRYK GRYMUZA