Jesień to do siebie ma, że babim latem oplata najczulsze miejsca człowieczej ekspresji – parkową ławkę, leśną alejkę i płat mózgu odpowiedzialny za pewne, bardzo lubiane, doznania. A skoro tak, to z całą pewnością wraz z cynobrem, czerwienią i sepią ofiaruje nam w darze radość opisaną przez poetę.
A poeta ów to Tadeusz Wywrocki znany przede wszystkim wtajemniczonym z pięknej lirycznej twórczości. Gdyby tak rozwinąć wodze fantazji to można rzec, że
w uroku jesieni liczy się iloczyn pocałunków i przyśpieszonych oddechów.
Jesień nadeszła, a co o niej rzecze wymieniony mistrz słowa poetyckiego ?
Jak nie kochać jesieni, jej babiego lata,
Liści niesionych wiatrem, w rytm deszczu tańczących.
Ptaków, co przed podróżą na drzewach usiadły,
Czekając na swych braci, za morze lecących.
Jak nie kochać jesieni, jej barw purpurowych,
Szarych, żółtych, czerwonych, srebrnych, szczerozłotych.
Gdy białą mgłą otuli zachodzący księżyc,
Kojąc w twym słabym sercu, codzienne zgryzoty.
Jak nie kochać jesieni, smutnej, zatroskanej,
Pełnej tęsknoty za tym, co już nie powróci.
Chryzantemy pobieli, dla tych, których nie ma.
Szronem łąki maluje, ukoi, zasmuci.
Jak nie kochać jesieni, siostry listopada,
Tego, co królowanie blaskiem świec rozpocznie.
I w swoim majestacie uczy nas pokory.
Bez słowa na cmentarze wzywa nas corocznie.
Niechaj te strofy zastąpią okolicznościowy felieton na powitanie jesieni, która nie szczędzi nam słońca, ciepła i optymizmu podniesionego do potęgi n-tej.
Tekst i foto: HENRYK GRYMUZA