Jarosławianie kochają swoje miasto. Co do tego nie mam żadnej wątpliwości. Wielokrotnie sygnalizowali mediom wszelkie zauważone ślady estetycznego niedbalstwa. To czy miasto emanuje czystością, czy też nie, zależy od nas wszystkich – od mieszkańców, przyjezdnych, także od instytucji powołanych do utrzymania czystości.
Miasto Kostków i Sobieskich, Zamoyskich i Ostrogskich jest piękne. W minionych latach zaczęło się zmieniać jego oblicze. Atrakcyjne i kolorystycznie dopasowane elewacje, kwietniki, podwieszane wazony…. Mój znajomy z Izraela powiada, że za każdym razem, kiedy przyjeżdża do miasta swoich rodziców dostrzega przejrzyste i zauważalne przeobrażenia.
Onegdaj burmistrz Dietzius rano dokonywał objazdu ulicami miasta po to, by wszelkie niedopatrzenia zanotować i swoimi decyzjami zredukować. Od dobrych paru miesięcy podążając do pracy zauważam – przy głównych i nie tylko – ciągach komunikacyjnych samochody śmieciarki i pracowników w pomarańczowych kamizelkach. Ci ostatni także widoczni są na chodnikach. Znika w mgnieniu oka listowie, które spada z drzew, znikają także śmieci.
Jest dobrze, jest fajnie, jest coraz lepiej. Panu Burmistrzowi Paluchowi słowa uznania się należą. Czy to wszystko ?. Nie albowiem w przestrzeni naszego widzenia wyłaniają się także inne pozytywne obrazy. Studnia przy ulicy Sikorskiego (patrz : fotografia) zmieniła się nie do poznania. Jej dawna , nadszarpnięta zębem czasu niebieska obudowa została zastąpiona nową, utrzymaną w kolorze brązowym. Należy sądzić, że podobna regeneracja wyglądu będzie dana pozostałym studniom komunalnym.
Co jeszcze raduje oczy dziennikarza i przechodniów ? Z całą pewnością odnowiona elewacja gmachu dawnego kasyna oficerskiego. Przy Grunwaldzkiej zawsze czuło się urodę architektury. I niech tak już pozostanie…
Tekst i foto: HENRYK GRYMUZA