Jesień. Nie daje po sobie poznać konsekwencji dotkliwej tegorocznej suszy. Zachwyca niepowtarzalnymi kolorami. Wystarczy tylko wyjść z domu. Na osiedlu Pułaskiego oraz przy ulicy Kościuszki kłaniają się nam cynober, sepia, zieleń i brąz. Już na zapas ogarnia człowieka smutek, że za czas jakiś wszystko to przeminie.
Niech zatem towarzyszą nam – hic et nuc, strofy Leopolda Staffa:
Jesień mnie cieniem zwiędłych drzew dotyka,
Słońce rozpływa się gasnącym złotem.
Pierścień dni moich z wolna się zamyka,
Czas mnie otoczył zwartym żywopłotem.
Ledwo ponad mogę sięgnąć okiem
Na pola szarym cichnące milczeniem.
Serce uśmierza się tętnem głębokiem.
Czemu nachodzisz mnie, wiosno, wspomnieniem?
Zdjęcia: HENRYK GRYMUZA