Z poezją jest jak z dziewczyną. Albo się ją miłuje albo nie. Jakub Zarzecki, uczeń klasy maturalnej Zespołu Szkół Plastycznych w Jarosławiu za poezję zabrał się niedawno. I od razu ją pokochał. Ma już niemały dorobek twórczy. Jego wiersze klasyczne – rymowane i nowatorskie – z brakiem rymu są, jak można się było przekonać 16 listopada w „Galerii Przedmiotu” bardzo interesujące.
To było pierwsze autorskie spotkanie młodego poety, który jest typem osobowości wewnątrzsterownej, co należy rozumieć jako najwyższy stan gotowości do pisania. Korzystając z notatnika przeczytał licznie zebranym fanom liryki kilkanaście utworów. O miłości, dziewczynie, o – rzec by można – nie do końca nieudanych próbach „podrywu”. Ale on, sympatyczny młodzieniec, który i gitarą „ wiosłuje” i canonem szarżuje na pewno swoje osiągnie.
W gronie słuchaczy obecni byli przedstawiciele środowiska dziennikarskiego i poetyckiego, rodzina Kuby, koleżanki ze szkoły a także… wychowawca
p. Stefanowski, ceniony pedagog, także poeta.
Nie miałoby to sympatyczne spotkanie kolorytu, gdyby nie obecność Jerzego Gągoła. Ten artysta, znany w różnych miejscach regionu, indywidualnie
i wespół z Jakubem przedstawił interpretację wierszy polskich poetów. Usłyszeliśmy poezję śpiewaną z tekstami Jerzego Hordyńskiego, Jacka Kaczmarskiego, zaczerpnięte z repertuaru Tadeusza Woźniaka i innych mistrzów.
Pisze Jakub Zarzecki o mistrzach czarnej magii, o północnych peregrynacjach modlitewnych do Bazyliki Pani Bolesnej , było nie było twórczych, o basztowiczce
i basztowiczu (Wspólnota Dominikańska „Baszta” – przyp. HG), o „rozprawie o pięknie w czystej postaci w świetle Księżyca”, z ekspresją wykonuje szanty. Jest przy tym bardzo skromny, ale potrafi rozbawić widzów niebanalnym humorem. Jakubowi i Jerzemu wielkie dzięki za tę ucztą z poezją na miejscu honorowym. Niżej podpisany nie kryje satysfakcji z powodu niespodzianki jaką przygotował Jerzy Gągoł wykonując odlotowo moją poezję (kompozycja Jerzego – sic !) utrwaloną w erotyzującym wierszu zatytułowanym „Przybądź do mnie panienko”. Tekst i foto: HENRYK GRYMUZA