FELIETON
Pamięci Stanisława
Był jednym z nas, jednym z tych którzy tworzyli pokolenie ludzi zorientowanych na dobro. Poznałem go przed 30 laty. Zaimponował mi wielką skromnością i jeszcze wielką otwartością na człowieka doświadczonego przez los. Staszek Wolanin dystansował się od stygmatyzowania ludzi, zwłaszcza tych dotkniętych dysfunkcją psychiki.
Niemal codziennie spotykaliśmy się w drodze do pracy. Przy ulicy Synów Pułku wymienialiśmy nie tylko ukłony, ale także krótkie koleżeńskie reminiscencje. Będzie mi go bardzo brakować. Coraz mniej w nas, uwikłanych w szaleńcze tempo życia, czasu na rozmowę. O czym ? O tym co dobrego w pracy i w domu, jak układają się losy wspólnych znajomych. Bywało, że na rozmowę poświęcaliśmy nieco więcej czasu, bo socjolog i psycholog dogadują się wyjątkowo łatwo.
Stanisław kochał swoją pracę. On był z nią zjednoczony sercem i duchem, słowem – całym sobą…
Jako specjalista w dziedzinie psychologii klinicznej był Stanisław Wolanin konsultantem wojewódzkim do Spraw PK i wieloletnim kierownikiem Pracowni Psychologii Klinicznej Specjalistycznego Psychiatrycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w naszym mieście. Był jednym z inicjatorów powołania telefonu zaufania. I darząc mnie zaufaniem dał mi możliwość zapoznania się ze skalą i różnorodnością ludzkich dramatów. W małym przytulnym pokoiku on odbierał telefony, a ja – żurnalista – wchodziłem w ten nieznany mi świat, gdzie i miłość nie dojrzała do właściwego poziomu i uzależnienia wszelakie sytuowały człowieka w separacji od normalności. I przedstawiał zatrwożonym rozmówcom słowa otuchy podając przy tym sposoby na zmianę status quo z kryzysowego na bliski pozytywnej odmianie.
Świat zawsze będzie taki sam ze swoimi radościami i smutkami, z upadkami i triumfami. Jakże często jednak traumatyczne przeżycia majoryzują pozytywne emocje. Bilans takich doświadczeń ze swoimi konsekwencjami rujnuje równowagę psychiczną i deprecjonuje to, co w człowieku najczystsze. Staszek wiedział o tym dobrze, dlatego swoje uzdolnienia empatyczne wykorzystywał tak, aby wyzwalać ludzi ze smutku i beznadziei.
Staszku, niech w drodze na drugą stronę Tęczy towarzyszą Ci nasze tęskne myśli i słowa Norwidowej „Modlitwy”:
„Przez wszystko do mnie przemawiałeś - Panie,
Przez ciemność burzy, grom i przez świtanie;
Przez przyjacielską dłoń w zapasach z światem,
Pochwałą wreszcie - ach! - nie Twoim kwiatem...”
HENRYK GRYMUZA