W kalendarzu nietypowych świąt 19 maja obchodzony jest jako Dzień Dobrych Uczynków. I nawet jeśli ta wyjątkowa okoliczność nie jest sformalizowana to
i tak jest okazją do przeróżnych kampanii. Mówi się nawet o tak zwanej epidemii dobroci. Z tą epidemią to bywa różnie. Polacy są ludźmi szlachetnymi. Są gotowi nieść pomoc i okazywać serdeczność. Jurek Owsiak i Jego Orkiestra są tego najlepszym przykładem.
Nasza codzienność nie jest jednak wolna od trosk. Jakże często na swojej drodze spotykamy toksycznych ludzi. Ten gatunek homo sapiens ma to do siebie, że zazdrości, złorzeczy, generuje intrygi i plotki. Syndrom braku życzliwości ma się dobrze. Ale my, ludzie normalni, wiemy jedno: dobro powraca do człowieka. Od czasu do czasu powołuję się na słowa poety w sutannie, księdza Jana Sochonia, wedle którego „dobro przychodzi do ludzi, którzy w nie wierzą”.
W Telewizji, w Radiu (z szacunkiem dla tych instytucji traktuję je pisownią
z dużej litery – sic !) znajdujemy wiele przykładów serdeczności. Tej okazywanej owdowiałemu niedawno ojcu piątki małych dzieci i tej zorientowanej na budowy studni w Sudanie. Tej wyrażanej dobrym słowem i tej, która materializuje się w pomocy ubogim.
Niech to na dzisiaj wystarczy….
HENRYK GRYMUZA