Był taki czas, kiedy król rock and rolla śpiewał te i inne przeboje. A wszystkie zdominowane były przez liryczny klimat muzyki i tekstów i głos wykonawcy, który zawsze wyróżniał go z grona innych równie popularnych pieśniarzy. Elvis Presley miał w sobie coś, co i serce łamało i łzy
z prędkością równą pociskom SS 20 wyciskało…
8 stycznia mija 70 rocznica jego urodzin. Jakże więc nie pamiętać przy tej okazji o człowieku, który zmieniał obraz kultury muzycznej i lansował niezwykłą dynamikę w obyciu estradowym. Cokolwiek by nie napisać
o artyście wszystko będzie zaledwie ułamkiem tego co składało się na jego piękną - a zarazem złożoną - osobowość. Może dlatego właśnie jeszcze dziś za Oceanem spotkać można fanów, którzy w jego odejście nie wierzą. Cóż, nie mamy takiej łączności z poziomem Niebios, która pozwoliłaby nam usłyszeć jego słowa, być może adresowane do samego Pana Boga.
Tu na ziemi śpiewał nie tylko o miłości i getcie murzyńskim, także o smutku wywołanym w kaplicy. „Craing in the Chappel”, który to utwór bryluje aktualnie na sobotniej liście przebojów Programu I Polskiego Radia i który traktuje między innymi o swoistym dialogu artysty ze Stwórcą:
„Widziałeś mnie płaczącego w kaplicy.
łzy, które wylewałem były łzami radości,
znam znaczenie zadowolenia
teraz gdy jestem szczęśliwy z Panem,
to tylko nieokazała i prosta kaplica
gdzie skromni ludzie idą, by modlić się,
modlę się do Pana, aby dał mi siłę
każdego dnia,
szukałem i szukałem
ale nie mogłem znaleźć
żadnego sposobu na ziemi
aby uzyskać spokój umysłu…”
Był Presley szalony wtedy, kiedy wypływał łódką na akwen i strzelał do wrzuconych uprzednio do wody lamp wykorzystywanych onegdaj jako flesze w aparatach fotograficznych. Być może potrzebna mu była taka ekspresja, czego egzemplifikacją jest współcześnie paintball. Odeszła od niego żona, ale pozostali przy nim jego najwierniejsi przyjaciele. Ci, którzy po dziś dzień winyle z jego przebojami przechowują w specjalnie oszklonych regałach.
Od Tupelo do Memhis wiodła droga jego życia. Po drodze była służba wojskowa w Niemczech Zachodnich i całe pasmo sukcesów, po którym pozostały setki evergreenów, a pośród nich między innymi: „Loving You”, „Heartbreak Hotel:, „Don’t be Cruel”, „
That's All Right (Mama)” czy „Blue Suede Shoes”. Ma Elvis Aaron Presley swoje należne miejsce w Rock and Roll Hall of Fame i w Country Music Hall of Fame.
8 stycznia, podobnie jak co roku, przybędą do Meditation Gardens w Graceland tysiące fanów zmarłego w 1977 roku króla rock and rolla. Po to by oddać cześć jego pamięci i zamanifestować uznanie dla jego niezwykłego dorobku.
HENRYK GRYMUZA Foto: www.vegas.com,
www.galeriaplakatu.com, www. rollingstone.com,
www.fanpop.com.