Dla generacji dinozaurów wielkie osobowości polskiej estrady oznaczają to, ze był kiedyś czas, gdy pragnienie piękna , estetyki i wrażliwości było naczelnym drogowskazem stylu życia i bycia. Teraz, co podkreślają socjologowie, many coraz częściej poniżenie dobra na skali wartości. Doświadczają tego przede wszystkim ludzie szlachetni i niezależni. Jak w tej sytuacji odnajdowała się Ewa Demarczyk, która 16 stycznia obchodziła swoje 74 urodziny ?
Dla tej artystki i dla nas poezja i piękno przekraczały standardy bezideowości. Na jej koncerty przychodzili ci, którzy mieli naturalną manierę odkrywania prawdy. O tym, że była jedną z największych indywidualności polskiej estrady nie trzeba nikogo przekonywać. Śpiewała Ewa Demarczyk przede wszystkim piosenki skomponowane przez Zygmunta Koniecznego. Najbardziej kojarzymy ją z „Piwnicą pod Baranami” i teatrem nazwanym Jej imieniem.
I z tej piwnicy wciąż promieniują fluidy, które z kryształków i subtelności poezji wyplatają to, co powinno nasze życie ubogacać.
Szkoda, że od wielu lat żyje w oddaleniu od publiczności. Taka wrażliwa, taka ciepła. Taka kobieca i nasza. Nasza i zorientowana na mądrość serca i wrażliwość duszy kobiecej. Męskiej także. Trochę przykro, że w Jarosławiu przed laty na koncercie została przyjęta chłodno. Nie zrozumiano bowiem w naszym środowisku tego , co uświadamiali nam liryką poetycką Leśmiana, Pawlikowska- Jasnorzewskiej, Konieczny…
Dla mnie wciąż pozostaje Aniołem tego przebłysku, który wciąż wydobywa się z ludzkiej duszy po to, by świat czyni takim , jaki być powinien. Utkanym z miłości, wpisanym w taniec, wirującym pomiędzy różnorakimi doświadczeniami.
„Czy pamiętasz, jak ze mną tańczyłeś walca
z panną, madonną, legendą tych lat
Czy pamiętasz, jak ruszył świat do tańca
świat, co w ramiona ci wpadł…”
To dzięki Niej świat zatrzymaliśmy w swoich ramionach. Chociaż parweniusze i fałszywi ideolodzy usiłują go nam wyrwać z rąk.
HENRYK GRYMUZA Foto: GRYMUZA, wikipedia.pl