21 listopada w kalendarzu świąt nietypowych odnajdujemy Światowy Dzień Życzliwości
i Pozdrowień. W moim środowisku zawodowym zarówno najbliżsi współpracownicy jak i klienci – zapewne nieświadomi tej okoliczności – emanowali dzisiaj dobrocią. To dobrze, że koncyliacyjna postawa jest w nas. To dobrze, że nie dajemy się zwariować. To dobrze, że nie poddajemy się rządom mediokracji i głupoty.
Człowiek z natury jest predysponowany do dobra. I ta konstatacja powinna być oczywista. A tymczasem… Tymczasem pirackie standardy moralne burzą niekiedy powszechne myślenie o serdeczności. To w niej zawiera się dobroć, uśmiech, bezinteresowność i serdeczność. Deficyt życzliwości wpływa destrukcyjnie na jakość życia grup społecznych i jednostek. Z moich obserwacji wynika, że ta postawa przenika do różnych grup wiekowych, osób w wieku dojrzałym nie wyłączając. Na szczęście gniewni i niespełnieni pozostają w mniejszości.
Pisał kiedyś Cyprian Kamil Norwid, a Czesław Niemen wyśpiewał taką oto refleksję:
„(…) znam dzielniejszy sposób
przeciw tej nudzie przeklętej:
zapomnieć ludzi, a bywać u osób
– krawat mieć ślicznie zapięty...!
To nuda i brak otwartości zorientowanej na bliskich i znajomych sprawia, że ponuractwo znajduje prawo obywatelstwa w różnych kręgach społecznych. Dlatego Dzień Życzliwości i Pozdrowień powinien nam uświadomić potrzebę permanentnej transformacji zła na dobro, a dehumanizacji na radość powszechną.
Pozdrawiam przeto jarosławian. Bądźmy sobą, cieszmy się przynależnością nie tylko do naszych rodzin, ale także do naszej jarosławskiej „małej ojczyzny”. Niech uśmiech towarzyszy nam każdego dnia, nie tylko 21 listopada. Niech pozytywne myślenie stanie się codziennością nawet wtedy, gdy listopadowe słoty i deficyt światła próbują wytrącić nas z równowagi.
HENRYK GRYMUZA
Foto:
Dan-Mark, Grymuza