Dobrze, że są. Dobrze, że w perspektywę naszego widzenia wpisują piękno i dobroć, dobroć i pracowitość, pracowitość i uczciwość. A przecież my, faceci, dobrze wiemy, że to nie wszystko. Ich sex appeal sprawia, że jesteśmy inni, słowem – jesteśmy dotknięci syndromem fascynacji ich osobowością. Pozytywny to syndrom. Taki, który uczucia i emocje łączy w jedno.
8 marca, w Dniu Kobiet, nie zastanawiamy się nad tym, czy idea ta wykształciła się w rozpalonych głowach socjalistek, czy też w szalonych umysłach feministek. To Święto jest, ma swoje prawo obywatelstwa i tak już po wiek wieków pozostanie. Bo niewiasta ma prawo do tego by życzenia jej składać w tym dniu (i nie tylko w tym –przyp. HG), a w dziele tym i pocałunkiem się posiłkować i słowem lirycznym. Poeci i filozofowie są po to by wzmacniać naszą atencję dla matek, żon, koleżanek z pracy, kobiet spotykanych na ulicy, w sklepie i we wszystkich tych miejscach, gdzie rodzaj żeński rozwija się i kwitnie. A na dodatek tam, gdzie panuje niepodzielnie.
George Bernard Shaw powiedział: „Dla kobiety jedyne naprawdę wygodne miejsce do płaczu to pierś mężczyzny”. Panowie nie szczędźmy przeto niewiastom swoich torsów, pod warunkiem jednak, że i one czynić będą to samo. Póki co - kończąc te, wcale nie szowinistyczne rozważania, pragnę najlepsze i najszczersze życzenia skierować. Do naszych Czytelniczek i żon. Do koleżanek z pracy i sąsiadek.
Imo pectore …
TEKST/FOTO: HENRYK GRYMUZA